FOT.Konferencja Prezes Andrzej Stokłasa i Siergiej Taruta właściciel stoczni.
„Solidarność” rozważa poinformowanie Komisji Europejskiej o wrogich działaniach Agencji Rozwoju Przemysłu, która tworzy nieuczciwą konkurencję i niszczy Stocznię Gdańsk. KE może zażądać od państwa polskiego zwrotu zaangażowanych środków i nałożyć kary w wysokości setek milionów zł – informuje Karol Guzikiewicz, wiceprzewodniczący stoczniowej „S”.
1 października stoczniowcy oglądali on-line konferencję prasową z udziałem Sergieja Taruty, właściciela Stoczni Gdańsk. Wszyscy byli zbulwersowani.
Sergiej Taruta poinformował, że stocznia potrzebuje obecnie 180 mln zł. On sam jest w stanie zapewnić 80 mln zł. Przypomniał, że dotąd zainwestował w zakład prawie 0,5 mld zł.
Ukraiński właściciel po raz kolejny stwierdził, że stocznia nie potrzebuje ani jednej złotówki pomocy z budżetu państwa, a jedynie umożliwienie sprzedaży bądź leasingu zwrotnego niewykorzystywanych przez nią terenów.
– Na to musi się zgodzić dwóch akcjonariuszy: Gdańsk Shipyard Group (75 proc. udziałów) i ARP (25 proc. udziałów). Musi być też zgoda na przeniesienie niektórych zastawów na inne tereny. A tego wariantu Agencja nie chce zaakceptować – dodaje Karol Guzikiewicz.
Sergiej Taruta zarzucił także ARP, że ta nie chce pomóc Stoczni Gdańsk, a wspiera konkurencję, budując z przejętych spółek własną grupę stoczniową MARS Shipyards&OFFshore. Dodał, że ARP stała się udziałowcem stoczni Crist, która realizuje te same plany co Stocznia Gdańsk.
– Stocznia Crist buduje swoją potęgę m.in. na omijaniu uczciwych wobec pracownika form zatrudnienia. Stoczniowcy nie mają umów o pracę, a są na samozatrudnieniu. 1500 pracowników stoczni Crist to jednoosobowe spółki – przypomina wiceprzewodniczący stoczniowej „Solidarności”.
ARP w wydanym wczoraj komunikacie nie zgodziła się z tymi opiniami. Stwierdziła, iż „Są to zarzuty nieprawdziwe. Działanie wbrew stoczni byłoby bowiem działaniem wbrew własnym interesom agencji. Łącznie zaangażowanie ARP w stocznię wyniosło około 216 mln zł.” – czytamy w komunikacie.
Karol Guzikiewicz twierdzi, że owe pieniądze były pożyczone Stoczni Gdańsk w 2009 r. Na koncie stoczni były zaledwie przez jeden dzień. Na następny zostały zwrócone Skarbowi Państwa.
– Chodziło o zobowiązania wcześniejsze, które przypisano Stoczni Gdańsk w ramach holdingu Grupy Stoczni Gdynia. Były to zobowiązania, wynikające z działalności ówczesnego prezesa Grupy Janusza Szlanty – dodaje wiceprzewodniczący „S”.
Karol Guzikiewicz ostro krytykuje działania ARP, zarzucając jej podawanie do mediów nieprawdziwych informacji.
– Agencja stale dezinformuje opinię publiczną. Z jej wypowiedzi wynika, że ARP już wydała ogromne pieniądze na stocznię i że ukraiński właściciel chce kolejnych. Ale to kłamliwy atak na stocznię – mówi zbulwersowany Guzikiewicz.
Według niego stocznia straciła ogromne kontrakty przez opieszałość ARP.
– Stocznia Gdańsk w wyniku wrogich działań straciła 10 kontraktów na statki rybackie o wartości 900 mln euro – mówi Guzikiewicz. – Wszystko przez opieszałość rządu. Chodziło o gwarancje finansowe KUKE. Stocznia nie była w stanie zapewnić sobie sama takich gwarancji. Kwoty były za wysokie. Kontrakty te przejęła stocznia w Niemczech.
Wczoraj „Solidarność” zwróciła się do parlamentarzystów o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Komisji Skarbu w celu ratowania Stoczni Gdańsk. Stoczniowcy żądają, aby zostały ujawnione ich zarzuty wobec urzędników państwowych.
– Wzywamy do pilnych rozmów między ukraińskim właścicielem a polskim rządem. Jeżeli nadal będzie prowadzona przez ARP i rząd polski kłamliwa kampania wobec naszej stoczni, przeprowadzimy referendum strajkowe i zastanowimy się nad kolejnymi akcjami protestacyjnymi – zapowiada Karol Guzikiewicz.
Olga Zielińska