Sataniści w kolebce „Solidarności” | NSZZ Solidarność Stoczni Gdańskiej

Sataniści w kolebce „Solidarności”

Autor: Krzysztof M. Załuski
Wujek „Nergal” czyta sopockim dzieciom bajki. W akcji zorganizowanej przez jeden z sopockich klubów wziął również udział poseł Twojego Ruchu, Robert Biedroń oraz prezydent Sopotu Jacek Karnowski. fot. Wojciech Falgowski
Rok temu były „Jasełka” i „Sylwestrowe Konklawe”, tym razem najemca SPATiF-u zorganizował koncert satanistom. Tyle że w Gdańsku, a nie w Sopocie.
12 października br. na terenie dawnej Stoczni Gdańskiej odbył się koncert death metalowej grupy „Behemoth”. Występ był częścią ogólnopolskiej trasy zespołu, nazwanej „POLISH SATANIST TOUR”. Zorganizował go Arkadiusz Hronowski – ten sam „luminarz antykultury”,, który na początku bieżącego roku objawił się, jako „ojciec chrzestny” antychrześcijańskich imprez w klubie SPATiF.

Gdański występ Adama Darskiego „Nergala” był ostatnim koncertem z serii promującej nowy album „Behemotha”. Impreza odbyła się w klubie B90, znajdującym się na terenach postoczniowych. Jego dzierżawcą jest od niedawna Arkadiusz Hronowski – najemca sopockiego klubu SPATiF, znany z antykatolickich fobii i przyjaźni z elitą partii rządzącej.

Muzyka dla idiotów
Obecność Adama Darskiego „Nergala” w miejscu narodzin „Solidarności” wzbudziła protesty mieszkańców Trójmiasta – stoczniowców i członków Krucjaty Różańcowej. Wśród oburzonych był m. in. wiceprzewodniczący „Solidarności” w Stoczni Gdańskiej, Karol Guzikiewicz.
Zdaniem demonstrantów – którzy przed koncertem modlili się w kościele św. Brygidy o nawrócenie muzyka – przekaz zespołu „Behemoth” jest jednoznaczny: obraża uczucia religijne katolików i propaguje satanizm.
– To jest przede wszystkim miejsce pamięci stoczniowców. Odbywa się to na dawnych terenach Stoczni Gdańskiej, w miejscu, gdzie pracował Lech Wałęsa przed 1980 r. Takie wydarzenia są haniebne. Mówienie o wolności słowa to jest kpina. Wolność słowa ma swoje granice – mówi Karol Guzikiewicz. Jego zdaniem „Nergal” łamie prawo, zapisane w konstytucji. Obraża także jednoznacznie uczucia religijne katolików.
„Nergal” widzi tę sprawę inaczej. Według niego obrońcy wiary to „ludzie prości (…), zamknięci na sztukę i inny tok myślenia”. Dla niego Kościół Katolicki jest „zbrodniczą sektą”, a Biblia zasługuje jedynie na podarcie, co też uczynił w 2007 r. podczas koncertu w gdyńskim klubie Ucho. Przy okazji zaproponował swoim fanom konsumpcję – jak się wyraził – „tego gówna”. Darski przyznaje zresztą wprost, że jego twórczość ma charakter antychrześcijański.
Karol Guzikiewicz zdradza natomiast to, czego zapewne „Nergal” wolałby swoim fanom nie mówić. Mianowicie, że swoją muzykę traktuje wyłącznie, jako sposób na zarabianie pieniędzy.
– „Nergal” jest fałszywym człowiekiem – uważa Guzikiewicz. – Sam wypowiadał się, że tylko idioci słuchają jego muzyki, a to wszystko jest biznes i pieniądze.

Nim odezwą się nożyce
O gustach ponoć się nie dyskutuje, pozostawmy więc ocenę twórczości „Nergala” jego miłośnikom. Jednak używanie symboli religijnych, rzucanie o scenę kościelnym kadzidłem, a przede wszystkim treści utworów Darskiego, to już zupełnie inna sprawa. Czy na przykład słowa: „Zdrowaś Maryjo, hańby pełna / Pan cudzołożył z tobą / Przeklętaś ty między ludźmi / I opętana / (…) Dziwka sybillowego sromu / Uzurpatorka i kłamca / Czarownica złamanych ślubów” (utwór „Amen” z płyty „The Satanist”, tłumaczenie ze strony http://www.tekstowo.pl) są obrazą uczuć religijnych, czy wyrazem wolności artystycznej, zagwarantowaną w konstytucji RP?
Dla większości Polaków odpowiedź wydaje się prosta. Okazuje się jednak, że nie dla wszystkich. Zdaniem Arkadiusza Hronowskiego – dzierżawcy klubu B90, w którym odbywał się koncert „Nergala” – impreza ta była spotkaniem „ludzi myślących samodzielnie”. Natomiast protesty mieszkańców Trójmiasta „kampanią wyborczą”, podczas której „…przekazywane są treści nawiązujące do zbliżających się wyborów i rozliczenie obecnej władzy” (sic!).
Skąd ta polityczna retoryka? Skąd u „niezależnie myślącego luminarza antykultury” taka dbałość o władzę? Ano stąd, że Hronowski jest bliskim przyjacielem prezydenta Sopotu, Jacka Karnowskiego. Zna też doskonale jego byłego zastępcę, a obecnie wiceministra infrastruktury Pawła Orłowskiego. W SPATiF-ie spotykają się także inni koryfeusze polityki, kultury i biznesu – bywa tu m.in. Jan Kozłowski, Jerzy Buzek, Jarosław Gowin. Tu pije się whisky i robi interesy – SPATiF, to ponoć taka sopocka „Sowa i Przyjaciele”.

Pokorne ciele…
Najemca B90 i SPATiF- u był w przeszłości karany za groźby i wymuszenia. Szczeciński sąd skazał go na karę dwóch i pół roku pozbawienia wolności. Wyrok wydano w roku 1997. W więzieniu Hronowski przebywał do 14 sierpnia 2008 roku. Zwolniono go warunkowo za dobre sprawowanie.
Czy ktoś pomógł mu wyjść na wolność, czy rzeczywiście w kryminale skruszał? Tego nie wiadomo. Analizując jednak jego stosunek do polskiego państwa, tradycji, religii i władzy, można śmiało założyć, że owo „dobre sprawowanie” wzięło się z konformizmu „niezależnie myślącego lumianarza”, że odsiadując karę zrozumiał, że „pokorne ciele dwie matki ssie”.
I rzeczywiście Hronowski może w Sopocie więcej, niż inni. Po zorganizowaniu „Sylwestrowego Konklawe”, a kilka tygodni wcześniej „Jasełek” – pomimo, że obie imprezy zostały uznane przez Zarząd Główny ZPAP (dzierżawcę klubu SPATiF) za „działania oburzające” i „obrażające uczucia religijne” – najemcy Hronowskiemu nie spadł z głowy ani jeden włos. Mało tego, sopocki gastronomik otwarcie kpił w mediach z obrońców chrześcijaństwa, nazywając ich działania „terrorem paru chłystków”. Wkrótce zresztą wydzierżawił w Gdańsku klub B90, dokąd przeniósł się ze swoimi „niezależnymi działaniami artystycznymi”. Jednym z nich był właśnie koncert „Behemotha”.
Jest jednak jeszcze jeden wątek, związany z wyszydzaniem w SPATiF-e religii – otóż klub ten znajduje się w budynku, należącym do miasta Sopotu. Pomimo to, ani prezydent miasta, Jacek Karnowski, ani przewodniczący Rady, Wieczesław Augustyniak, nie zareagowali na antychrześcijańskie działania Hronowskiego. A przecież obaj samorządowcy deklarują przywiązanie do katolicyzmu – Karnowski robi to nawet na facebooku, a ostatnio, podczas pierwszego posiedzenia sądu w sprawie „afery sopockiej” przyszedł z teczką Caritasu pod pachą i w towarzystwie zasłużonego, ciężko chorego księdza. Augustyniak z kolei jest członkiem Akcji Katolickiej…
Czemu więc nie zareagowali? Zabrakło im odwagi, czy zadecydowały partykularne interesy, na przykład wsparcie ze strony Hronowskiego w kampanii wyborczej? A może zadziałały jeszcze inne czynniki, o których na razie opinia publiczna nie ma pojęcia…

Teraz polityka miłości
Cztery lata temu Hronowski znalazł się na liście osób popierających kandydaturę obecnego prezydenta Sopotu na kolejną kadencję. Podpisał się także pod apelem Komitetu Poparcia Jacka Karnowskiego, który przed referendum, rozpisanym po wybuchu „afery sopockiej”, zawiązała obecna kandydatka na radną, Anna Łukasiak.
Czy przymykanie oczu na antychrześcijańskie akcje sopockiego „luminarza antykultury” to zapłata za jego polityczne poparcie? A może prezydent Sopotu pokazuje w ten sposób swoje prawdziwe przekonania? W końcu zanim przystąpił do Ruchu Młodej Polski – skądinąd jednego z najbardziej zinfiltrowanych przez peerelowską bezpiekę środowisk tzw. opozycji demokratycznej, był drużynowym komunistycznej Harcerskiej Służby Polsce Socjalistycznej, gdzie tradycji narodowej i szacunku dla wiary, kandydatom na aparatczyków, raczej nie wpajano.
Rok temu na „Sylwestrowym konklawe” w SPATiF-ie pojawili się – jak pisał na swojej stronie Hronowski – „kardynałowie, prymasi, arcybiskupi, klerycy, ministranci, prałaci, infułaci, protonotariusze apostolscy, archiprezbiterzy, wikariusze, biskupi, patriarchowie, prefekci, diakoni, proboszczowie, nuncjusze i przepiękne siostrzyczki”. Towarzystwo spod „znaku habitu i sutanny” miało „dokonać wyboru nowego szefa”. „Wyboru Papieża i Papieżycy ostatecznie nie dokonano. Udzielono za to kilku błogosławieństw, obmycia stóp a masowa spowiedź trwała do białego rana”. W imprezie brał udział oczywiście „Nergal” – muzyk paradował z odwróconym krzyżem.
Czy i w tym roku Darski i Hronowski odważą się sprofanować uczucia religijne katolików? A może Karnowski wytłumaczy im, że tym razem nie pora na wygłupy – bo trwa jego proces, który może zakończyć się wyrokiem skazującym, a wtedy bezkarność niektórych ludzi, nie tylko w Sopocie, również się skończy. Nie wiadomo też jak wypadną wybory – i te samorządowe 16 listopada, i te parlamentarne za rok.
Wiceprzewodniczący stoczniowej „Solidarności” Karol Guzikiewicz najwyraźniej nie ma zamiaru czekać ani na zakończenie procesu, ani tym bardziej na wybory.
– Konstytucja RP mówi jedno, że nie należy żadnej religii w Polsce ośmieszać i kpić z niej. Dlaczego to się dzieje z religią katolicką, większość Polaków jest katolikami? – pytał retorycznie pod klubem B90. Wiceprzewodniczący stoczniowej „Solidarności” poinformował także dziennikarzy, że złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Adama Darskiego. Wnioskował również o sprawdzenie, czy łamana jest konstytucja.

Top