Po stronie prawdy – Zbezczeszczona Kolebka Solidarności – Stocznia Gdańska | NSZZ Solidarność Stoczni Gdańskiej

Po stronie prawdy – Zbezczeszczona Kolebka Solidarności – Stocznia Gdańska

Platformizm to nienormalność

Komuniści nadali Stoczni Gdańskiej imię Lenina 15 kwietnia 1967 r. Członek Biura Politycznego i przewodniczący Komisji Ideologicznej KC PZPR Zenon Kliszko odsłonił tablicę pamiątkową, a ambasador sowiecki Borys Aristow oświadczył, że spełniło się marzenie Lenina, by Polska i ZSRR żyły w braterskiej przyjaźni.

Stoczniowiec Henryk Jagielski wspomina: „Kliszko mówił tak: »Długo czekaliście, ale się doczekaliście, że otrzymaliście ten zaszczytny tytuł«. W Grudniu ’70 r. ten sam człowiek latał nad Stocznią helikopterem, dowodząc tłumieniem robotniczego buntu, i zmusił stoczniowców do opuszczenia zakładu groźbą, że zostanie zbombardowana. Nawet Gierek, gdy wizytował Stocznię w czerwcu 1971 r., stojąc na mostku pelengowym nad sterówką statku, pełen zachwytu nad Stocznią powiedział, że niektórzy chcieli zrobić z tej stoczni kurnik. A teraz Adamowicz mówi, że należy przypomnieć nazwę im. Lenina, żeby młodzież uczyła się historii”.

Bogdan Pietruszka, jeden z autorów pomnika Poległych Stoczniowców, zatelefonował do posła Janusza Śniadka „z niedowierzaniem co do prawdziwości tej informacji. Wzburzony i zgorszony mówił, co myśli o tym niedobrym jego zdaniem pomyśle”. Poza imieniem arcyzbrodniarza przywrócony ma być też metalowy wizerunek komunistycznego Orderu Sztandaru Pracy.

Platformerskie władze Gdańska chcą powrotu Lenina na to miejsce, gdzie w imię leninizmu zabijano buntujących się stoczniowców. Platformerscy czynownicy włażą w sowieckie buciory, żeby dowieść prawdziwości hasła swojego przywódcy, że „polskość to nienormalność”. Europejskie Centrum Solidarności z bramą z Leninem ma być odpowiednikiem bramy z napisem „Arbeit macht frei” w Muzeum Auschwitz-Birkenau? Trzeba ten obłęd zatrzymać.

Pamięć o Solidarności w Gdańsku nie może być kultywowana w taki sam sposób jak pamięć o ludobójstwie w Oświęcimiu! Bo jeśli ma być tak samo, to gdzie jest czołg, który rozbił Bramę nr 2 w grudniu 1981 r.? Niech prezydent Paweł Adamowicz wsiądzie do niego i tryumfalnie powiewając sztandarem z iście leninowskim hasłem Tuska, też go w tej bramie umieści.

Platformersi powołują się na obowiązek edukowania młodzieży. W Gdańsku robią to w ten sam sposób, jaki zaprezentowali podczas „wesołych happeningów” na Krakowskim Przedmieściu znieważając krzyż, wiernych i pamięć ofiar katastrofy w Smoleńsku. Już teraz pod zakładką „Adolf Hitler – Gdańsk – oficjalna strona miasta” młodzież dowiaduje się: „20 kwietnia 1939 r. całe Niemcy uroczyście obchodziły 50-lecie urodzin swego przywódcy. Z tej okazji Senat Wolnego Miasta Gdańska zaliczył go w poczet honorowych obywateli miasta. 20 kwietnia 1939 r. w kancelarii Rzeszy w Berlinie, gauleiter Albert Forster wręczył pamiątkowy dyplom jubilatowi”. I gdyby ktoś w te wiadomości nie wierzył, to na stronie internetowej zaprezentowany został dyplom w całej swojej krasie.

Dla posowieckich edukatorów Tuska to nic, że imię Lenina zostało usunięte z nazwy Stoczni Gdańskiej jako hańbiące, gdy tylko Polska odzyskała niepodległość. Matoły, które nie umieją uratować zabytków Wyspy Spichrzów niszczejących szybciej niż za komuny, chcą ogłupiać młodzież i hańbić pamięć Solidarności.

Czy po Leninie na bramie Stoczni Gdańskiej edukatorzy Tuska umieszczą w folderach reklamowych zdania z mowy Hitlera wygłoszonej 19 września 1939 r. w Dworze Artusa (uzupełnione o informację, że tego samego dnia w Berlinie ratyfikowano niemiecko-sowiecki układ o przyjaźni i granicy): „Państwo polskie powstało jako produkt szaleństwa. Polskość jest głęboko niższa i stoi daleko niżej niż niemieckość”. W Polsce pozwolono sadystycznym bestiom na danie upustu ich perwersyjnym instynktom. Polska była państwem pozbawionym wszelkich podstaw narodowych, historycznych, kulturowych i moralnych.

Platformerskie władze Gdańska odmówiły zgody na wystawienie łuku tryumfalnego na cześć Solidarności twierdząc, że nie ma na to pieniędzy. Są za to pieniądze na bramę z Leninem. Niech więc prezydent Adamowicz nie ustaje w swojej walce o przywracanie symboli totalitaryzmu. Przypominam, iż jest faktem historycznym, że komuniści ogłosili Gdańsk miastem siostrzanym Leningradu. Niech każe wpisać tzw. bloki leningradzkie na Przymorzu do rejestru zabytków. Ale zanim dokona kryminalnego aktu umieszczenia leninowskiego napisu przy placu Solidarności, niech upomni się u mieszkańców Petersburga o przywrócenie ich miastu dawnej nazwy – Leningrad. Wtedy może zorientuje się, że platformizm to nienormalność. 

 
niezależna.pl

 

Top